Luna
- OMG Katy no chodź tu szybko, musisz to zobaczyć. - Wykrzyczała Lucy , a oni od razu odskoczyli od siebie jak poparzeni. Dziewczyna zarumieniła się . Sam jednak dalej wpatrywał się w Lunę.
- Co się stało. Pali się coś? - Do pomieszczenia wbiegła lekko zdenerwowana Katy.
- My czekamy na nich, a oni sobie tu. - Przerwała śmiejąc się.
- Co? - Zaciekawiła się
- Zaraz spokojnie wszystko ci powiem.- Oznajmiła Lucy.- Ja idę sobie spokojnie zobaczyć czy oni jeszcze żyją, bo coś się zgubili. Wchodzę do biblioteki a oni tak do siebie się przylepili, że normalnie nie wiedziałam gdzie zaczyna się jedno a gdzie kończy drugie.
- Serio?- Zapytała się Katy spoglądając na Lunę i Sam. Nie doczekała się odpowiedzi więc zapytała.- Jesteście parą?
- Nie.- Wykrzyknęła pospiesznie Luna.
- Tak.-Powiedział Sam
- Co?! -Wykrzyknęła zaskoczone trzy dziewczyny.
Clarissa
Kobieta po rozmowie z ludźmi z instytutu poszła do swojej nowej sypialni. Clarissa nie mogła uwierzyć, że była kiedyś niejaką Clary Fray. Od zawsze była Claissą Pangborn. Siostrą Sebastiana Pangborna. Dziewczyną urodzoną w Szkocji, która w wieku szesnastu lat przeprowadziła się do Londyńskiego instytutu. Gdzie spotkała Alejandra miłość swojego życia. Wkrótce po ślubie przeprowadziła się do Meksyku z mężem, żeby przejąć Meksykański instytut. Po jakimś czasie urodziła swoje pierwsze, a zarazem ostatnie dziecko. Jej maleńką dziewczynkę, dzięki której jest tu i ma szansę aby poznać prawdę. Musi ją poznać, przecież nie może żyć w nieświadomości. Chce się dowiedzieć jakim cudem mogła by mieszkać kiedyś w Nowym Yorku, a na to pytanie może odpowiedzieć jedynie jedna osoba. Mianowicie jej brat Sebastian. Jej starszy, najukochańszy brat Sebastian. Tylko on może powiedzieć co się stało. Więc kobieta, po chwili wahania wyciągnęła komórkę i napisała wiadomość do brata.
Sebastian: Braciszku jestem w Nowym Yorku. Przyjechałam z Luną. Musisz tu przyjechać i wyjaśnić mi parę spraw Sebastian. Inaczej nie dam ci spokoju.
Kiedy tylko skończyła pisać wiadomość ktoś zapukał do jej drzwi.
-Proszę.-Powiedziała
Drzwi się odtworzyły i po chwili wszedł przez nie blond włosy mężczyzna. Popatrzył się na kobietę i podszedł do niej, usiadł na fotel. Siedzieli tak przez jakąś chwilę wpatrując się w siebie. W końcu złotooki mężczyzna przerwał ciszę.
- Na prawdę nic nie pamiętasz? -Zapytał z tęsknotą.
- Pamiętam wszystko inaczej niż mi o tym opowiedzieliście.
- Ale wiesz, że jesteś nią?
- Nie wiem, ale nie mogę zaprzeczyć. Wysłałam wiadomość do mojego brata, tylko on może powiedzieć co jest grane.
- Miałaś brata.
- Tamta ja miała brata?- Powiedziała zaciekawiona.- To dlaczego kiedy zniknęłam nie udaliście się do niego?-Zapytała.
- Clary twój brat umarł przed twoim narodzeniem.
- Mam kompletny mętlik w głowie. Nie wiem co mam myśleć. Nie wiem kim jestem.
- Nie wiesz kim jesteś Clary?-Powiedział.- A może ci pokazać.- Zapytał, a ona tylko pokiwała głowom.
Mężczyzna na ten gest wstał, podszedł do łóżka podał rękę kobiecie. Ona ją złapała, on ją podniósł popatrzył się z wytęsknieniem w jej oczy. Zamknął ją w szczelnym uścisku, jedną rękę położył jej na policzku i bez słowa ją pocałował. Kobieta była zaskoczona ale za żadne skarby świata nie przerwała by pocałunku. Całowali się z wielką tęsknotą, tak jakby spotkali się po raz pierwszy i nie wiedzieli czym jest pocałunek. Mężczyzna nagle przestał ją całować, ale ona jednak przejęła inicjatywę i tym razem ona go pocałowała. Całowała go tak jak dawniej, bowiem w jej głowie ukazał się obraz młodej kobiety i młodego mężczyzny. Przypomniała sobie kim jest chłopak z którym się całuje. Tak chłopak, bo Clary pamięta Jace'a jako chłopaka jej ukochanego. Jace był miłością jej życia, a ona o nim zapomniała. Jednak nawet najpotężniejszy czar może przełamać pocałunek prawdziwej miłości. Zupełnie jak w bajce. Clary odsunęła się od ukochanego.
- Przepraszam. Nie powinienem był.- Wyszeptał wciąż trzymając ją w ramionach.
- Nie masz za co przepraszać kochanie. -Powiedziała biorąc jego twarz w dłonie. - Ja wszystko pamiętam.- Powiedziała, a on na jej słowa ją pocałował.