piątek, 22 stycznia 2016

Księga II Rozdział 3 - Gra w pytania.

Luna


Dziewczyna zdziwiła się zachowaniem ludzi w instytucie, ale i tak usłuchała matki i poszła z trojgiem nastolatków. Okazało się, że Katy i Lucy mają szesnaście lat. Czyli są w jej wieku. Obie są brunetkami o niebieskich oczach. Są do siebie bardzo podobne ale nie na tyle żeby można było je ze sobą pomylić. Jednak bardzo różnią się z charakteru. Natomiast blond włosy chłopak o imieniu Sam, był o rok starszy od nich. Był wysokim, dobrze zbudowanym chłopakiem. Jego oczy były w kolorze złota. Ale przede wszystkim był piekielnie przystojny. Dosłownie wyglądał jak Grecki Bóg. Luna nie mogła się powstrzymać od zerkania na niego. Szli właśnie korytarzem do biblioteki, ponieważ tylko tego pomieszczenia jeszcze nie pokazali dziewczynie. Kiedy tylko weszli dziewczynę dosłownie zatkało. Jej oczom ukazało się wielkie pomieszczenie. Sala była zapełniona książkami od podłogi, aż po sam sufit. Biblioteka była pięknie urządzona. Stare malowidła wisiały na ścianach, były też przepiękne witraże zamiast zwykłych okien. W pomieszczeniu nawet znajdował się rzeźbiony kominek, a na przeciwko niego były ustawione kanapy i mały stolik. Dziewczyny od razu podeszły do jednej z kanap i na niej usiadły. Gestem przywołały Lunę i Sama żeby też usiedli. Luna podeszła i usiadła, a obok niej usiadł Sam. Zapanowała cisza.

-Do dobrze musimy zakończyć tom niezręczną sytuację.-Powiedziała Lucy przyglądając się siostrze.

-A ja mam niby wymyślić jak?-Powiedziała Katy.- No dobrze więc może zagramy w pytania?Rozpromieniła się i mrugnęła do Lucy.

-No nie dziewczyny wy zawsze musicie chcieć grać w tę grę.- Powiedział Sam 

-A w cale że nie.-Wykrzyknęły razem.- To naprawdę dobry sposób, aby poznać się lepiej.- Dodała Katy.

-Dobrze więc zaczynamy.- Pisnęła Lucy.

- Zasady tej konkretnie rozgrywki są następujące. Po pierwsze każdy z nas zadaje jednorazowo tylko jedno pytanie. Po drugie wyznaczamy osobę, której mamy zadać pytanie za pomocą steli. Zaczynamy od ciepie Luna.- Wytłumaczyła Katy.

Luna po wysłuchaniu zasad bez słowa wyciągnęła stelę. Położyła ostrożnie przedmiot na rzeźbionym stoliku, zamknęła oczy i delikatnie zakręciła. Otworzyła oczy i popatrzyła wprost w oczy złotookiego, bo to właśnie na niego wskazywała jej stela.

-Jakie jest twoje drugie imię?- Zapytała po krótkim namyśle, a bliźniaczki na jej słowa zaczęły się śmiać. Chłopak popatrzył się na Lunę z niedowierzaniem.

-Powiedziałyście jej jak mam na drugie prawda.-Zezłościł się Sam.

-Nie ja nie.- Odparła Lucy.

-Na mnie nawet nie pacz.-Dodała Katy.

-No to jak masz w końcu na drugie imię?- Zapytała Luna.

Sam popatrzył się na swoje kuzynki i na Lunę. Patrzył się na nie ze złością, ale w końcu powiedział.

-Donald.-Wyszeptał 

-Pytała cię o drugie imię, a nie o jego część.-Zaśmiała się Lucy.

-Dobra nazywam się Samuel Kaczor Donald Herondale.- Kiedy tylko to powiedział wszystkie wybuchły głośnym śmiechem. 

-Kaczor Donald ale jak... przecież tak nie można...o boże.-Luna mówiła, próbując powstrzymać napady śmiechu.

-Można, a dokładniej moja matka mogła. Była zła na ojca, że go nie było przy porodzie. Mój ojciec boi się kaczek i właśnie tak dała mi na imię.-Zaczął się tłumaczyć.

-No dobra koniec tematu Kaczorku. Teraz twoja kole.-Powiedziała Luna podając mu swoją stel. Chłopak popatrzył się na nią lekko zirytowany przezwiskiem którym go nazwała, ale po chwili wziął ją od niej. Zakręcił, a tym razem metalowy przedmiot wskazywał na Lunę. Chłopak uśmiechnął się.

-No więc panno Luno Rosales, co to za zamieszanie z twoją matką?

-Też to zauważyliście.-Zapytała Katy?

-Ja tak mama wpatrywała się w mamę Luny jakby zobaczyła ducha.-Powiedziała Lucy.- A może oni wszyscy się znają.-Dodała po chwili.

-Nie sądzę mama nigdy nie była Nowym Yorku, wychowała się w Szkocji. Potem pojechała do Londynu, a z tamtą wyjechała do Meksyku gdzie wzięła ślub z ojcem.

-To naprawdę dziwna sytuacja.-Mruknęła Katy

-No dobra ja mam pomysł.-Powiedział Sam wstając.

-Jaki.-Zainteresowały się dziewczyny

-Chodzimy zobaczyć co tam się dzieje.

-My w to wchodzimy.-Powiedziały bliźniaczki

-A ty idziesz z nami Luna?-Zapytał

-Jasne Kaczorku.- Powiedziała dziewczyna i puściła do niego oczko.

Bliźniaczki wyszły pierwsze, a Luna szła za nimi. Kiedy miała przekroczyć próg poczuła, że ktoś chwyta ją za rękę. Odwróciła się, a jej oczy napotkały wzrok blondyna. Chłopak patrzył się na nią przenikliwym spojrzeniem. Jej serce przyspieszyło i w jednej chwili zamarła. On przyciągnął ją do siebie. Pochylił się i szepnął jej do ucha.

-Nigdy więcej tak nie mów.

-Jak?-Wyszeptała

-Ty już dobrze wiesz o co mi chodzi.

-Aha "Kaczorku" czy o to ci chodzi ?-Uśmiechnęła się.

-Tak dokładnie księżniczko.

-Och, a co ty mi możesz zrobić?

-Dużo.

-Doprawdy kaczorku?-Powiedziała robiąc da kroki do tylu.

Chłopak na słowa dziewczyny ponownie do niej podszedł i zamknął ją w swoim żelazny uścisku. Spojrzał jej prosto w oczy i po chwili bez słowa wbił się w jej usta.



Tak wiem krótkie bez sensu i do tego Kaczor Donald (może troszeczkę przesadziłam) ale ocenianie należy do was . Liczę na szczere komy.

2 komentarze:

  1. http://shadowhunters-ff-p.blogspot.com/2016/01/lba-po-raz-drugi.html?m=1
    Nominuje cię do LBA!
    Więcej informacji u mnie na blogu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział genialny!!!
    Czytając go wiłam sie za śmiechu!!!

    OdpowiedzUsuń