niedziela, 31 stycznia 2016

Księga II Rozdział 4 - Wspomnienia wróciły

Luna


Chłopak całował Lunę z coraz większym zapałem. Przyparł ją do ściany. Odrywali się od siebie tylko, aby zaczerpnąć oddech. Ich usta walczyły o dominacje.  W końcu pocałunki przerwała Luna. Sam popatrzył się na nią z żalem jednak nic nie powiedział i dalej trzymał ją w ramionach. Dziewczyna natomiast wtuliła się w niego, na co on pocałował ją w czoło i tak stali dopóki ktoś nie wszedł.                                                                      
- OMG Katy no chodź tu szybko, musisz to zobaczyć. - Wykrzyczała Lucy , a oni od razu odskoczyli od siebie jak poparzeni. Dziewczyna zarumieniła się . Sam jednak dalej wpatrywał się w Lunę.                                                                                                                                                                                                              
- Co się stało. Pali się coś? - Do pomieszczenia wbiegła lekko zdenerwowana Katy.                                                                    
- My czekamy na nich, a oni sobie tu. - Przerwała śmiejąc się.

- Co? - Zaciekawiła się

- Zaraz spokojnie wszystko ci powiem.- Oznajmiła Lucy.- Ja idę sobie spokojnie zobaczyć czy oni jeszcze żyją, bo coś się zgubili. Wchodzę do biblioteki a oni tak do siebie się przylepili, że normalnie nie wiedziałam gdzie zaczyna się jedno a gdzie kończy drugie.

- Serio?- Zapytała się Katy spoglądając na Lunę i Sam. Nie doczekała się odpowiedzi więc zapytała.- Jesteście parą?

- Nie.- Wykrzyknęła pospiesznie Luna.

- Tak.-Powiedział  Sam

- Co?! -Wykrzyknęła zaskoczone trzy dziewczyny.

Clarissa


Kobieta po rozmowie z ludźmi z instytutu poszła do swojej nowej sypialni. Clarissa nie mogła uwierzyć, że była kiedyś niejaką Clary Fray. Od zawsze była Claissą Pangborn. Siostrą Sebastiana Pangborna. Dziewczyną urodzoną w Szkocji, która w wieku szesnastu lat przeprowadziła się do Londyńskiego instytutu. Gdzie spotkała Alejandra miłość swojego życia. Wkrótce po ślubie przeprowadziła się do Meksyku z mężem, żeby przejąć Meksykański instytut. Po jakimś czasie urodziła swoje pierwsze, a zarazem ostatnie dziecko. Jej maleńką dziewczynkę, dzięki której jest tu i ma szansę aby poznać prawdę. Musi ją poznać, przecież  nie może żyć w nieświadomości. Chce się dowiedzieć jakim cudem mogła by mieszkać kiedyś w Nowym Yorku, a na to pytanie może odpowiedzieć jedynie jedna osoba. Mianowicie jej  brat Sebastian. Jej starszy, najukochańszy brat Sebastian. Tylko on może powiedzieć co się stało. Więc kobieta, po chwili wahania wyciągnęła komórkę i napisała wiadomość do brata.                                                                                                                  
Sebastian: Braciszku jestem w Nowym Yorku. Przyjechałam z Luną. Musisz tu przyjechać i wyjaśnić mi parę spraw Sebastian. Inaczej nie dam ci spokoju.
Kiedy tylko skończyła pisać wiadomość ktoś zapukał do jej drzwi.

-Proszę.-Powiedziała

Drzwi się odtworzyły i po chwili wszedł przez nie blond włosy mężczyzna. Popatrzył się na kobietę i podszedł do niej, usiadł na fotel. Siedzieli tak przez jakąś chwilę wpatrując się w siebie. W końcu złotooki mężczyzna przerwał ciszę.

- Na prawdę nic nie pamiętasz? -Zapytał z tęsknotą.

- Pamiętam wszystko inaczej niż mi o tym opowiedzieliście.

- Ale wiesz, że jesteś nią?

- Nie wiem, ale nie mogę zaprzeczyć. Wysłałam wiadomość do mojego brata, tylko on może powiedzieć co jest grane.

- Miałaś brata.

- Tamta ja miała brata?- Powiedziała zaciekawiona.- To dlaczego kiedy zniknęłam nie udaliście się do niego?-Zapytała.

- Clary twój brat umarł przed twoim narodzeniem.

- Mam kompletny mętlik w głowie. Nie wiem co mam myśleć. Nie wiem kim jestem.

- Nie wiesz kim jesteś Clary?-Powiedział.- A może ci pokazać.- Zapytał, a ona tylko pokiwała głowom.

Mężczyzna na ten gest wstał, podszedł do łóżka podał rękę kobiecie. Ona ją złapała, on ją podniósł popatrzył się z wytęsknieniem w jej oczy. Zamknął ją w szczelnym uścisku, jedną rękę położył jej na policzku i bez słowa ją pocałował. Kobieta była zaskoczona ale za żadne skarby świata nie przerwała by pocałunku. Całowali się z wielką tęsknotą, tak jakby spotkali się po raz pierwszy i nie wiedzieli czym jest pocałunek. Mężczyzna nagle przestał ją całować, ale ona jednak przejęła inicjatywę i tym razem ona go pocałowała. Całowała go tak jak dawniej, bowiem w jej głowie ukazał się obraz młodej kobiety i młodego mężczyzny. Przypomniała sobie kim jest chłopak z którym się całuje. Tak chłopak, bo Clary pamięta Jace'a jako chłopaka jej ukochanego. Jace był miłością jej życia, a ona o nim zapomniała. Jednak nawet najpotężniejszy czar może przełamać pocałunek prawdziwej miłości. Zupełnie jak w bajce. Clary odsunęła się od ukochanego.  

- Przepraszam. Nie powinienem był.- Wyszeptał wciąż trzymając ją w ramionach.

- Nie masz za co przepraszać kochanie. -Powiedziała biorąc jego twarz w dłonie. - Ja wszystko pamiętam.- Powiedziała, a on na jej słowa ją pocałował.

4 komentarze:

  1. Nareszcie nowy rozdział. Juz sie nie mogłam doczekac. czekam na next oby szybko

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu... No to nieźle pokomplikowałaś sprawy. Luna i Sam <3 i dziękuję że złączyłaś Clace!!! Rozdział super, tylko spróbuj dodawać więcej opisów np. jaką minę miała dana osoba, jak wyglądała po danym wydarzeniu. Ale i tak super;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, wow i jeszcze raz wow!!!
    Naprawdę mega rozdział cóż zgadzam się z staminą w kwestii małej ilości opisów ale rozdział i tak cudowny. Taka Po plątania spraw ale CLACE połączona.
    Świat znów nabrał sensu!!!
    no i luna oraz sam. Mega!!!!
    Dodaj nowy rozdział jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój blog jest świetny . zaliczamy go do moich ulubionych. Czekam n a next obym długo nie musiała czekać :)

    OdpowiedzUsuń