piątek, 13 maja 2016

Księga II Rozdział 9 część 3 - Wakacje

Luna 



Po wielogodzinnej podróży wreszcie wylądowali  i wszyscy zgodnie stwierdzili, że nigdy więcej podróży samolotem. Hawaje okazały się przepięknym miejscem, Luna od dawna marzyła, żeby zobaczyć to miejsce. Jace wynajął przepiękny domek z świetnym widokiem na plaże. Dopiero co się rozpakowali, Sam wziął swoją dziewczynę na spacer, po plaży. Luna zachwycała się pięknymi widokami, dziewczyna miała lekkiego bzika na punkcie plaży, więc nie ma co się dziwić. Sam nie był w tym miejscu po raz pierwszy, więc pragnął zabrać swoją dziewczynę do jego dawnej kryjówki. Dlatego też zboczyli z drogi. Spacer po plaży, zmienił się w przedzieranie się przez las. Dziewczyna zachwycała się coraz bardziej. Kilkanaście minut później chłopak zasłonił Lunie oczy. Mimo iż są nocnymi łowcami parokrotnie niemal się nie przewrócili. Po piętnastu minutach zatrzymali się. Sam powoli odsłonił oczy dziewczyny, a ta rzuciła mu się na szyję, ponieważ zobaczyła przepiękny wodospad.

- Jesteś cudowny, wiesz.

- Jane, że wiem. Nie mów mojemu ojcu, ale jestem cudowniejszy od mojego ojca.-powiedział, a dziewczyna przewróciła oczami.

- Jesteś nie możliwy.-oznajmiła całując go.

- Ale i tak cudowny.

- Czasem mam ochotę cię udusić, za twoją głupotę.

- Lecz i tak mnie kochasz.

- Niestety.

- Co, co ty powiedziałaś?- mówił urażony.

- Słyszałeś.- powiedziała, a ten wziął ją na ręce.

Dziewczyna zaczęła piszczeć, ponieważ chłopak zaczął niebezpiecznie zbliżać się do wody. Popatrzyła się na niego błagalnie i powiedziała.

- Nie zrobisz tego.

- Owszem zrobię.-powiedział i wskoczył do wody.


Zanurzyli się, w przyjemnej wodzie. Dziewczyna postanowiła nastraszyć chłopaka. Wynurzyła się z wody i popłynęła schować się za skałę. Chłopak wynurzył się i zaczął szukać swojej ukochanej. Luna nie mogła powstrzymać śmiechu, kiedy Sam zaczął krzyczeć KOTKU GDZIE JESTEŚ!!! NIE ZOSTAWIAJ MNIE!!! PROSZĘ KOCHANIE, PROSZĘ NIE ZOSTAWIAJ MNIE!!!. Dziewczyna nie wytrzymała i zaczęła śmiać się w niebo głosy. Chłopak natychmiast podpłyną do niej.

- Jak mogłaś. Jesteś potworem!- zaczął się na nią wydzierać.

- Kochanie nie przesadzaj.

- Ok.-powiedział i zaczął ją namiętnie całować.

- Wracamy do domu.- oznajmiła odrywając się od niego.

- No nie!!! Mówiłem jesteś potworem.-mówił ze smutkiem.

Dziewczyna jednak nic sobie z tego nie robiła. Za miast tego wyszła z wody, zostawiła tam chłopaka.
Poszła szukać swojej torebki. Zobaczyła ją i schyliła się, aby ją podnieść. Jednak nie zdążyła, ponieważ czyjeś ręce złapały ją w pasie. Uśmiechnęła się i odwróciła się w celu pocałowania Sama jednak nie był to on. Zobaczyła jakiegoś mężczyznę. Próbowała się wyrwać, jednak ten zatkał jej czymś usta. Chciała krzyczeć, lecz widziała tylko ciemność.




Clary 




Kobieta czule całowała swojego narzeczonego. Te wakacje były wspaniałym pomysłem. Tak to dziwne, ale Jace w końcu miał jakiś dobry pomysł. Dzieci wybrały się na spacer. Trzy godziny temu. Clary nie wariowała, ale zaczął ogarniać ją lekki strach. Była troszeczkę nadopiekuńcza, ale to urok bycia mamą. Jednak Jace skutecznie odwracał jej uwagę. Mimo upływu lat był tak samo przystojny jak kiedyś, jeśli nie bardziej. Leżeli w uścisku. Mężczyzna przyglądał Clary, a ona wpatrywała się w jego złote oczy. Zapewne mogli by spędzić tak cały dzień. Jednak ten piękny moment przerwał im Sam .

- Nie ma jej!- krzyczał.

Clary natychmiast wstała i ruszyła na dwór. Tam zobaczyła załamanego chłopaka. 

- Co się dzieje?

- Nie ma jej.- powtarzał cały czas.

- Jak to niema. Gdzie się podziała.

- Sam, gdzie zgubiłeś Lun?.- zapytał Jace, wychodząc na zewnątrz.

- Nie ma jej.- powiedział.

- Gdzie ją ostatni raz widziałeś?- zapytała zestresowana Clary.

- Wyszła z wody, ja jeszcze chwilę zostałem.-oznajmił.

- Jesteś pewien, że nigdzie nie było kaczek?- zapytał Jace.

- Jace!- krzyknęła Clary.

- No co upe...-mówił, lecz przerwała mu ognista wiadomość, która niespodziewanie pojawiła się w jego ręce.

Przeczytał ją i powiedział.

- Kurwa wracamy! Mają ją! Pieprzona Amanda!

_____

Wiem, że krótkie ale w końcu udało mi się coś tu napisać. Nie zabijajcie, dalej będzie lepiej.