Powiedziałam mu to a on dosłownie wbił się w moje usta. Położył mnie na łóżku i zaczął całować. A ja postanowiłam zapobiec dalszemu obrotowi wydarzeń więc żuci łam go z siebie.
-No i co jedziemy po moje rzeczy?-Powiedziałam zdyszana.
-Tak.-Odparł.
-Dobra to ja pójdę po kurtkę do mojego pokoju.
-Idź.
Wyszłam od niego i poszłam do pokoju po kurtkę. Wzięłam ją i wyszłam na korytarzu. Tam natknęłam się na Simona. Mój przyjaciel stał obok mojego pokoju. Miał dziwną minę i z podejrzeniem przyglądał mi się.
-Co tu robisz?-Zapytałam.
-Luke do mnie zadzwonił i powiedział ,że nie ma ciebie od wczoraj.-Oznajmił.
-No i nie będzie.-Od powiedziałam.
-Clary ty chyba nie zamierzasz tu zostać.
-Simon jestem "Nocną Łowczynią" czy to ci się podoba czy nie.
-Clary nie możesz.
-Tak może.-Powiedział Jace.
Jace wyszedł z swojego pokoju.
-Ty się nie wtrącaj.-Żekł Simon.
-Sam się nie wtrącaj. Kto cię tu wpuścił.-Warkną Jace.
-Alec.
Postanowiłam interwenoiwać aby się nie pozabijali.
-Choć cie,-Że kłam.
-Co.-Powiedzieli w tym samym czasie.
-Ruszajcie się.-Powiedziałam.
Powiedziałam i ruszyłam do bram instytutu. Oni ruszyli za mną. Gdy dotarłam do bram obróciłam się do nich.
-Simon ty idziesz do siebie ,a ja z Jasem jadę po moje żeczy do domu.
-Ale...
Simon chciał za protestować ale ja wzięłam Jace'a za rękę i ruszyłam do domu. Szliśmy do mojego domu szybko. Kiedy tam dotarliśmy wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do mojego pokoju.
-No to zaczynamy pakowanie.-Powiedziałam
-Zaczynamy.
2 godziny później
Wszystko zapakowaliśmy i teraz Jace taszczy moje podła do domu.
-A mogliśmy kogoś zabrać.-Powiedział.
-Nie narzekaj już nie daleko.
Otworzyłam bramę instytutu i poszliśmy do mojego pokoju. Zaczęłam się rozpakowywać a Jace siedział w fotelu i mi się przyglądał.
-Co?-Zapytałam.
-Nic.
-Clary?
-Tak.
-Nie łatwiej było by się rozpakować u mnie.
Zaśmiałam się z jego chorej fantazji.
-Możesz mżyć.
On tylko się uśmiechną. Po jakiejś godzinie wszystko myło rozpakowane. Zostało mi tylko wypakowanie bielizny ale to zostawiłam na potem. Układałam książki kiedy Jace podszedł do mnie i objął mnie w tali. Położył Głowę na moim ramieniu.Obróciłam głowę tak ,że moje usta były obok jego policzka. Pocałowałam go i uciekłam od niego.
-Ej co.
-Nic.
-Clary złapie cię.
-Nie.
Zaczęłam uciekać ale po chwili potknęłam się o róg szafki. Prawie upadłam ale mój anioł mnie złapał.
-Clary nic ci nie jest.
-Nie nic.
Podniósł mnie i zaniósł do łóżka.Leżeliśmy sobie na łóżku ,aż w końcu zasnęliśmy.
-Co tu robisz?-Zapytałam.
-Luke do mnie zadzwonił i powiedział ,że nie ma ciebie od wczoraj.-Oznajmił.
-No i nie będzie.-Od powiedziałam.
-Clary ty chyba nie zamierzasz tu zostać.
-Simon jestem "Nocną Łowczynią" czy to ci się podoba czy nie.
-Clary nie możesz.
-Tak może.-Powiedział Jace.
Jace wyszedł z swojego pokoju.
-Ty się nie wtrącaj.-Żekł Simon.
-Sam się nie wtrącaj. Kto cię tu wpuścił.-Warkną Jace.
-Alec.
Postanowiłam interwenoiwać aby się nie pozabijali.
-Choć cie,-Że kłam.
-Co.-Powiedzieli w tym samym czasie.
-Ruszajcie się.-Powiedziałam.
Powiedziałam i ruszyłam do bram instytutu. Oni ruszyli za mną. Gdy dotarłam do bram obróciłam się do nich.
-Simon ty idziesz do siebie ,a ja z Jasem jadę po moje żeczy do domu.
-Ale...
Simon chciał za protestować ale ja wzięłam Jace'a za rękę i ruszyłam do domu. Szliśmy do mojego domu szybko. Kiedy tam dotarliśmy wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do mojego pokoju.
-No to zaczynamy pakowanie.-Powiedziałam
-Zaczynamy.
2 godziny później
Wszystko zapakowaliśmy i teraz Jace taszczy moje podła do domu.
-A mogliśmy kogoś zabrać.-Powiedział.
-Nie narzekaj już nie daleko.
Otworzyłam bramę instytutu i poszliśmy do mojego pokoju. Zaczęłam się rozpakowywać a Jace siedział w fotelu i mi się przyglądał.
-Co?-Zapytałam.
-Nic.
-Clary?
-Tak.
-Nie łatwiej było by się rozpakować u mnie.
Zaśmiałam się z jego chorej fantazji.
-Możesz mżyć.
On tylko się uśmiechną. Po jakiejś godzinie wszystko myło rozpakowane. Zostało mi tylko wypakowanie bielizny ale to zostawiłam na potem. Układałam książki kiedy Jace podszedł do mnie i objął mnie w tali. Położył Głowę na moim ramieniu.Obróciłam głowę tak ,że moje usta były obok jego policzka. Pocałowałam go i uciekłam od niego.
-Ej co.
-Nic.
-Clary złapie cię.
-Nie.
Zaczęłam uciekać ale po chwili potknęłam się o róg szafki. Prawie upadłam ale mój anioł mnie złapał.
-Clary nic ci nie jest.
-Nie nic.
Podniósł mnie i zaniósł do łóżka.Leżeliśmy sobie na łóżku ,aż w końcu zasnęliśmy.
Świetny rozdział. Nie mogę się doczekać następnego. :D :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://the-mortal-instruments-another-story.blogspot.com/
http://daryaniola-clary-jace-opowiadania.blog.pl/
Twój blok jest boski. Musisz koniecznie dodawać rozdziały częściej, bo umrę. Plis!!!! Zrób to jak najszybciej!!!!!!
UsuńNie obrazisz się jeżeli go dodam do polecanych u siebie! Prawda?!
UsuńCzytam twoje opwiadania i wręcz je kocham.Rozdział dodam dziś. Nie obrażę się. julia
Usuń