...i mnie pocałował. Nie wiedziałam co mam zrobić. Z jednej strony wiedziałam ,że to złe .Ale za to z drugiej byłam znów z nim. Więc po chwili rozmyślania odrzuciłam wszystkie problemy i troski na bok. I po prostu pozwoliłam aby on dalej mnie całowała. Jego ramiona były dla mnie jak magiczna bariera oddzielająca mnie od świata. Więc zatapiałam się w nich coraz mocniej. Teraz dopiero zdaje sobie jak bardzo brakowało mi jego pocałunków. W czasie gdy ja rozmyślałam ,on zaczynał mnie coraz mocniej całować przyparł mnie do ściany, aż w końcu zaczął całować moją szyję.
-Wiesz że nie przestanę dopóki mi nie prze szkodzisz.-Szepną mi do ucha
-Wiem i nie chcę abyś przestawał.-Szepnęłam
-Kocham cię Clary i nic tego nie zmieni.-Powiedział.
Przestał mnie całować i popatrzył mi się prosto w oczy. A ja co? Co mam mu niby powiedzieć. Jak mu powiem ,że tez go kocham to będzie źle. Po chwili namysłów postanowiłam zaszaleć i powiedzieć mu co dokładnie teraz myślę i to nie zważając na żadne konsekwencje. Więc wzięłam go za rękę i zaprowadziłam go do jego pokoju.Tam gestem ręki kazałam mu usiąść na łóżku ,a sama zajęłam miejsce obok niego.Usiadłam tak aby patrzeć mu prosto w oczy. Następnie wzięłam jego rękę i przyłożyłam do mojego serca.
-Co robisz Clary?-Zapytał.
-Co czujesz?-Zapytałam głosem lekko zakłopotanym.
-Bicie twojego serca.-Od powiedział mi.
-A wiesz co to znaczy?
-Bicie twojego serca.-Zapytał nie wiedząc do czego zmierzam.
-Tak dokładnie to.Wiesz cz nie.
-Tak wiem to znaczy ,że żyjesz.
-Też.Ale ja próbuje dojść do tego ,że ono bije tak tylko dla tego ,że ty tu jesteś.
-Clary ja...
-Jace to znaczy że moje serce bije tylko dla ciebie.Czy wiesz co czułam przez ostatnie dwa tygodnie?
-Nie wiem.
-Czułam ,że mój świat się zawalił.Moje serce pękło na pół.
Siedziałam przy mamie w dzień i noc próbując zapomnieć o tobie o tym wszystkim co się stało. Próbowałam wyprzeć to wszystko z pamięci. Ale naprawdę nie chciałam tego robić. Siedziałam przy mamie płakałam ,a czasem nawet na nią krzyczałam. A dzisiaj zdałam sobie sprawę dla czego wczoraj tak zareagowałam gdy Luck powiedział ,że jesteś moim bratem. I zrozumiałam co robiłam wczoraj pod instytutem. Próbowałam temu zaprzeczyć ale wiem ,że nie mogę się okłamywać.
Siedziałam przy mamie w dzień i noc próbując zapomnieć o tobie o tym wszystkim co się stało. Próbowałam wyprzeć to wszystko z pamięci. Ale naprawdę nie chciałam tego robić. Siedziałam przy mamie płakałam ,a czasem nawet na nią krzyczałam. A dzisiaj zdałam sobie sprawę dla czego wczoraj tak zareagowałam gdy Luck powiedział ,że jesteś moim bratem. I zrozumiałam co robiłam wczoraj pod instytutem. Próbowałam temu zaprzeczyć ale wiem ,że nie mogę się okłamywać.
-Clary do czego dążysz?-Zapytał
-Nie przerywaj mi.-Skarciłam go. - Dążę do tego ,że prawda jest taka że kocham ciebie Jace. I nic tego nie zmieni , już nawet nie obchodzi mnie to czy jesteśmy rodzeństwem czy nie.
Powiedziałam mu to a on dosłownie wbił się w moje usta. Położył mnie na łóżku i zaczął całować. A ja postanowiłam zapobiec dalszemu obrotowi wydarzeń więc żuciłam go z siebie.
-No i co jedziemy po moje rzeczy?-Powiedziałam zdyszana
-Tak.-Odparł.
-Dobra to ja pójdę po kurtkę do mojego pokoju.
-Idź.
Wyszłam od niego i poszłam do pokoju po kurtkę. Wzięłam ją i wyszłam na korytażu a tam natknęłam się na...
super rozdział dopiero teraz znalazłam ten blog i powiem ci że jest świetny :D
OdpowiedzUsuńMisia :)
Spoko blog. Dodaj szybko next. I popracuj troche nad ortogriafia :D
OdpowiedzUsuńWiem że z moją ortografią jest tak sobie ale jestę dyslektyczką. Dodałm już
OdpowiedzUsuń