piątek, 9 stycznia 2015

ROZDZIAŁ-6-Prawda

Clary

Uciekałam przed Jacem.Najpierw pobiegłam do drugiego korytarzu ,ale tam mnie prawie dogonił. Lecz w ostatniej chwili rzuciłam mu pod nogi zbroje. On się o nią potkną.  Teraz dobiegam do oranżerii i weszłam na schody gdzie mnie pierwszy raz pocałował i usiłowałam się schować.
Lecz potknęłam się o kamień i się zachwiałam. W ostatniej chwili złapał mnie mój chłopak.

-Clary, clary nie uciekniesz od swojego chłopaka.

-Jace przepraszam.

-Nie ma za co.

-To dlaczego mnie goniłeś.

-Bo chciałem pobyć z tobą sam na sam.

-Ty...

Nie dokończyłam bo mnie pocałował. Całowaliśmy się coraz to bardziej intensywnie.Jace położył mnie na schodach.Całowaliśmy się aż ktoś odchrząkną. Oderwaliśmy się od siebie a w drzwiach do oranżerii stał nikt inny jak Luke. Usiedliśmy szybko na schodach. Nie wiedziałam co mam powiedzieć ,więc szturchnęłam Jace. On zaczął się jąkać.

-Luke my ...-Powiedział

-Widziałem.-Odparł Luke

-Ale to nie tak jak myślisz.-Próbował bronić się mój chłopak.

-Jest dokładnie tak jak myślę.-

-Luke co ty tu robisz?-Spytałam się go.

-Chcesz znać prawdę co do twojego brata.

-Ale jak mama...-Przerwał mi.

-Twoja mama się obudziła.

-Co.Kiedy.Dlaczego nic nie mówiłeś.-Zaczęłam robić mu wyrzuty.

-Właśnie tu jestem aby ci to powiedzieć.

-Jedziemy do szpitala?-Zapytał blondyn.

-Tak.-odparłam

Powiedziałam i razem z blondynem i moim "ojcem" udaliśmy się do taksówki. Cała droga przeminęła nam w ciszy. Może dlatego ,że miało się wydarzyć coś co może zmienić moje życie. Nie wiem czy tak się stanie. Naprawdę boje się wizyty u mamy ,a wszczegulności co powie na temat Jace'a. No niby nikt nie wieży w to ,że on może być moim bratem. Ale jest minimalna szansa ,że tak właśnie jest. Tylko moja mama może rozwiać wszelkie wątpliwości. Myślałam o wszystkim tak intensywnie ,że nie zauważyłam jak dojechaliśmy pod szpital. Luke musiał mnie zawołać ,abym oprzytomniła. Więc wysiadłam z taxi i ruszyłam do sali mamy. Gdy byliśmy już przed jej dziwami Jace złapał mnie za rękę a ja tyko się na niego popatrzyłam. Westchnęłam i otworzyłam drzwi. Tam zobaczyłam mamę która już uśmiechała się do mnie. Nie wytrzymałam i puściłam rękę Jace'a. Z łzami w oczach rzuciłam się na nią. Ona natychmiast mnie przytuliła.

Jocelyn

Siedziałam w sali i oczekiwałam aż Luke przyjedzie tu z moją córką.Wiem okłamywałam ją ale to tylko dla jej dobra. Już nie mogłam się normalnie doczekać kiedy ją wreście zobaczę. Czekałam jeszcze jakieś dziesięć minut przed salom aż wreście ją zobaczyłam. Trzymała za rękę jakiegoś chłopca. Kidy mnie zobaczyła wyrwała się mu i żucia się w moje ramiona. Zupełnie tak jak to robiła kiedy była małą dziewczynką.

-Mamusiu..-Szepnęłam moja córka.

-Moja mała dziewczynka.

-Myślałam ,że już się nie obudzisz.

-Wiem skarbie.

-Mamo nigdy więcej tak nie rób.

-Chciałam cię tylko chronić przed światem cieni.

-Nie potrzebnie.

-Ależ tak gdyby twój ojciec dowiedział się o tobie to...

-To co mamo.

-To by zrobił z ciebie potwora tak jak zrobił to z

-Z kim mamo?

-Z twoim bratem.

-Jocelyn skoro już jesteśmy przy temacie twojego syna.To ta dwójka chciała by coś wiedzieć.-Powiedział mój przyjaciel wskazując na  Clary i na chłopca.

-A mianowicie co-Zapytałam.

-Proszę pani mianowicie to czy jest pani moją matką czy nie.-Zawołał chłopiec.

-Jace nie można był delikatniej.-Jęknęła moja córka.

-Claryjestem pewna że on...


Izabell

Jak moi bracia mogli mnie tak okłamywać to po prostu się w głowie nie mieści. Wiem ,że moje potrawy nie są tak dobre jak mojej mamy ale mogli mi powiedzieć ,że truje ludzi. Postanowiłam ,że za kare przez tydzień będą jeść moją zwengloną jajecznicę i to przy mnie.Chyba , że się ukryją. Tak jak teraz.Na przykład Alec trzyma się od mnie z daleka.. A Jace i Clary gdzieś wyparowali. No właśnie ona miała  iść zemną na zakupy nie wymiga się. Dla niej to najlepsza kara za to ,że mi wcześniej nie powiedziała.Rozmyślałam tak aż usłyszałam huk. Więc na wszelki wypadek wzięłam nuż i ruszyłam zobaczyć co się stało.Na korytarzu nikogo nie było więc poszłam dalej. Po chwili poczułam ,że ktoś łapie mnie za gardło. A tym kimś był ojciec Clary.

-Czego chcesz potworze.-Syknęłam do niego.

-Izabell jesteś tak bardzo podobna do matki.

-Pytałam czego chcesz,

-Chcę aby Clary dołączyła do mnie.

-Nigdy tego nie zrobi.

-To moja córka prędzej czy później dołączy do mnie.

-Mylisz się Valentajnie.

-Ona jest Morgensternem a my trzymamy się razem.

-Ona cie nienawidzi.

-Może teraz.Ale już wkrótce to się zmieni.

-Mów czego teraz chcesz bo Clary tu nie ma.

-Wiem. Przekaż jej że po nią idę.

Powiedział i rozpłynął się w powietrzu. Ja za to osunęłam się na podłogę ..

PRZEPRASZAM ZA JAKIE KOL WIEK BŁĘDY.

9 komentarzy:

  1. w jakim momencie ty mi tu przerywasz!? daj proszę szybko następny rozdział, najlepiej dzisiaj!!! proszę!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu przerwałaś w takim momencie ? Czemu?! Dodaj szybko next !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejjj no wiesz ja chcę już kolejny rozdział :D
    Świetne

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy next,? muszę wiedzieć. CHCĘ WIĘCEJ!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Błagam nie katuj mnie i dodaj szybko NEXT!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział MEGA. Kiedy NEXT? <3333

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej!!!
    To znów ja. ;-D
    Uwielbiamy ciebie i twojego bloga!!! Dlatego nominujemy cię do LIBSTER AWARD!!!
    Więcej informacji tutaj:
    http://trylogia-czasu-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super opowiadanie :)) kiedy next ? ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam wszystkie rozdziały i nie znajduję słów, aby opisać to opowiadanie <3
    Nieziemskie, trzymające w napięciu.... nie, to za mało !
    Nie wiem, co powiedzieć, bo tak mi się podoba XD Mam gdzieś, że od czasu do czasu są małe błędy, bo każdy je popełnia... ale twój opowiadanie strasznie wciąga !!!!
    Ja chcę NEXT !
    PS. Polecę twojego bloga na moich dwóch :**

    OdpowiedzUsuń