czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział-9- Dzień w którym wszystko się popsuło

Jace

Popatrzyłem na Magnusa z niedowierzaniem. Przecież jego słowa wskazywały na to, że...
To nie może być prawda, przecież to niemożliwe. Ona nie mogła umrzeć nie nie tylko nie moja Clary. Mój aniołek. Moja rudowłosa księżniczka. Nie potrafiłem myśleć o niczym innym niż o mojej ukochanej.W końcu padłem na kolana nie dawałem sobie z tym rady.

-Przykro mi chłopcze.-Powiedział Magnus. I wyszedł z pomieszczenia.

Dopiero teraz zobaczyłem, że Izzy płacze, nawet Alec płakał.

Clary


Światło świeci w pros na moją twarz, więc otwieram oczy. Ale coś jest nie tak. Nie za bardzo mogę się poruszać. Dopiero teraz czuję, że jestem związana. Z trudem podnoszę się na łokciach. Teraz już wiem, że nie jestem w swoim pokoju. Znajduję się w pokoju trochę mrocznym pokoju. Pomieszczenie jest w czarno-szarych barwach. Jedynym źródłem światła jest małe okno przez które wpadają promienie jasnego światła. W pierwszej chwili zastanawiam się co ja tu u diabła robię. Jednak zaraz mi się przypomina, że to spraw mojego "brata". Ale po jaką cholerę wszczyknął mi to świństwo i mnie porwał, a może pracuje razem z moim tatusiem? Niewiele myśląc zaczynam krzyczeć.

-Ty cholerny sukinsynu masz tu przyjść i mnie uwolnić!!!-krzyczę tak jakieś 10 minut , aż mój brat raczył przyjść do mojego małego więzienia.

-Po co tak krzyczysz maleńka?-Zapytał

-Nie nazywaj mnie tak.-Syczę

-Och siostrzyczko nie denerwuj się tak.-Mówi

-Po co mnie tu przywiozłeś?

-Musimy nadrobić stracony czas.

-Ach czyli porywając mnie liczyłeś, że będziemy nadrabiać stracone lata.

-Tak dokładnie Clary.

-To chyba się przeliczyłeś Jonathanie.

-Nie nazywaj mnie tak.-Wykrzyczał.

-A jak niby do cholery jasnej przecież tak się nazywasz, a może nie jesteś moim bratem?-Zapytałam

-Och Clary mała Clary oczywiście, że jestem twoim bratem ale nie mów do mnie Jonathan.

-Dlaczego takie imię dała ci nasza matka.-Mruknęłam.

-Ona nie jest moją matką.-Znów się uniósł.

-To ty nie jesteś moim bratem.

-Och jestem jestem tylko ona nie jest moją matką nie po tym jak mnie oddała.

-Że co???-Chyba się przesłyszałam. Moja matka miała niby oddać swoje dziecko. To niemożliwe. Ona by nie potrafiła. -Mama by tego nie zrobiła.-powiedziałam bardziej do siebie niż do niego

-Siostrzyczko nie wiesz do czego ona jest zdolna naprawdę nie zdajesz sobie sprawy co ona potrafi. Nie jest tom osobą za którą się podaje.

-Dobrze niech ci będzie. To jak mam cię nazywać?

-Sebastian mów do mnie Sebastian.

-Sebastian?

-Tak właśnie, a teraz choć zemną.-Powiedział

-Niby jak, przecież jestem związana.

-No tak.

Podszedł do mnie i wyciągnął ostrze. Gestem pokazał żebym wyciągnęła dłonie. Tak też zrobiłam. Mój brat ujął  moje dłonie i przeciął więzy, to samo zrobił z sznurem na moich nogach. Kiedy już skończył wstałam i wyprostowałam się. Brat kazał mi iść za sobą, więc po chwili namysłu ruszyłam za nim. Szliśmy szerokim korytarzem całe wnętrze było rodem jak z horroru.

-Gdzie my jesteśmy?

-W domu mojego przyjaciela.

-To milusich musisz mieć przyjaciół.-Powiedziałam

-Co?

-Nic nic.

Doszliśmy do schodów które prowadziły pod ziemię.

-Gdzie my idziemy.

-Zaraz się przekonasz.

Po kilkunastu minutach doszliśmy do jakiś  drzwi. Sebastian otworzył je. Gestem pokazał żebym weszła. Gdy tylko przekroczyłam próg zobaczyłam ciemne pomieszczenie. Na środku pokoju stał jakiś gość, a dookoła niego był świece.Stał koło kamiennego ołtarza. Co jeszcze dziwniejsze ołtarz znajdował się w pentagramie.

-Co to ma znaczyć.

-Oj moja mała siostrzyczko pewien czarownik pomorze mi się z tobą uporać.

-Co...-Nie dokończyłam ponieważ zatkał mi usta. Wziął mnie na ręce, co nie było łatwe, bo prubowałam się uwolnić. Jednak nie dałam rady. Gdy w końcu udało mu się mnie unieruchomić, ruszył ku ołtarzowi. Położył mnie ma zimnym kamieniu i wtedy podszedł do nas czarownik.

-Witaj Clarisso Adele Morgenstern.

Przepraszam,że tak mało ale po tak długiej przerwie od pisania tylko tyle udało się mi wycisnąć. Mam nadzieję ,że wam się spodoba. Ten rozdział to taki mój prezent na Wigilię. Komentujcie proszę musze wiedzieć czy wam się podoba.

3 komentarze:

  1. Mimo ze krok to świetny. Naprawdę strasznie zaciekawiła mnie ta końcówka. Mam nadzieje ze naszemu zlotowlosemu uda sie uratować naszego plomyczka.

    Czekam z niecierpliwoscią na NEXT!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Zapraszam do nie na bloga o Darach Anioła.

      Dary anioł - Inna Historia.
      http://the-mortal-instruments-another-story.blogspot.com/

      Nie dawno wznowiłam bloga. Mam nadzieje ze zajrzysz i ze ci sie spodoba.

      Usuń